Brutalna budowa obwodnicy Augustowa

Właściciel gruntu w szpitalu, jego syn zatrzymany przez policję - to skutki wczorajszego wejścia drogowców na ostatnie niewywłaszczone działki

Wszystko wydarzyło się po północnej stronie doliny rzeki Rospudy w miejscowości Gatno II. Jeśli Polska przegra proces przed Trybunałem o przebieg obwodnicy Augustowa, ten odcinek drogi trzeba będzie rozebrać, bo kończy się na skraju otaczających bagna lasów.

Według relacji świadków Tadeusz Trocki, właściciel działki, stanął na drodze spychaczom. Wtedy trzech policjantów obaliło go na ziemię. Jeden usiadł mu na klatce piersiowej. Gdy pan Tadeusz zaczął się dusić, jego syn Karol złapał policjanta za ramię, prosząc, by zszedł z ojca. Został zatrzymany za utrudnianie pracy funkcjonariuszom. Ojca też chcieli zatrzymać, ale zasłabł, od lat choruje na cukrzycę. W asyście policji pojechał do szpitala.

Inaczej opisuje to rzecznik podlaskiej policji nadkomisarz Andrzej Baranowski: - Starszy mężczyzna kopnął policjanta, młodszy szarpał się z funkcjonariuszami. Pogotowie wezwano na wniosek starszego, który twierdził, że źle się poczuł.

Wtóruje mu Krzysztof Kozioł, rzecznik firmy Budimex-Dromex, która buduje obwodnicę: - Żadnej szarpaniny nie było. Pan Trocki zasłabł sam z siebie. Zapewne ze względu na duży wysiłek, jaki wkładał w krzyk.

- Takiego chamstwa i bezprawia jeszcze nigdy nie widziałam. Jesteśmy na tej ziemi od dziada pradziada. Wciąż nas nie wywłaszczono - ze łzami w oczach mówiła wczoraj żona Tadeusza Trockiego Barbara.

Rządowy, przecinający torfowiska Rospudy wariant obwodnicy przebiega przez działkę jej rodziny kilkanaście metrów od obory. Do wczoraj ich ziemi i sąsiadującej z nią działki kilku organizacji ekologicznych nikt nie ruszał.

Drogowcy dysponują wydanym w kwietniu prawem do dysponowania tymi gruntami, ale proces wywłaszczeniowy wciąż się nie zakończył. - Ten teren jest placem budowy na podstawie prawomocnego pozwolenia. Nikt nie wydałby go, gdyby sprawy własności nie zostały uregulowane. Generalna Dyrekcja Dróg - inwestor - przekazała nam go z poleceniem wykonania prac - tłumaczy rzecznik Budimeksu.

Ekolodzy, których działkę też wczoraj zajęto, mają wątpliwości. - Nasi prawnicy analizują całe zajście. Jeśli okaże się, że było nielegalne, zawiadomimy prokuraturę - zapowiada Jacek Winiarski, rzecznik Greenpeace Polska.

Podobne zawiadomienie złożyli kilka dni temu Troccy, gdy Budimex wszedł na inną z ich działek. Augustowska prokuratura się nie spieszy. - Ten pan załączył wiele dokumentów. Ich analiza potrwa - mówi prokurator Jolanta Szczytko z Prokuratury Rejonowej w Augustowie. Od nas dowiaduje się, że działki nie zostały formalnie wywłaszczone.

Copyright © Agora SA