Komentarz Tomasza Łubieńskiego

Poczucie dumy z II RP może się wiązać z energią społeczną i ogromnym dorobkiem kulturalnym tamtego okresu do dzisiaj znanym i cenionym. Jeśli ktoś wie, kim byli Gombrowicz, Witkacy, Iwaszkiewicz czy Schulz, to musi być dumny z dwudziestolecia. Tym bardziej że w III RP strasznie mało zdarzyło się nowego w kulturze w porównaniu z dwudziestoleciem. W literaturze jedynym rzeczywiście nowym zjawiskiem jest Dorota Masłowska, reszta to w dużej mierze kontynuacje. A wtedy mieliśmy niesamowity wysyp talentów. Ciekawe, że kultura II RP przeważyła w powszechnej opinii nad negatywnymi zjawiskami tamtego okresu, jak choćby stosunek do mniejszości, getto ławkowe. Natomiast problem z dumą z IV RP może mieć związek z propagandowym charakterem tego pojęcia. Ludzi drażni, że IV RP jest tworem polemicznym w stosunku do innych okresów. Chcieliby sobie coś wybrać z każdej Rzeczypospolitej, tymczasem koncepcja IV RP opiera się w znaczniej mierze na zerwaniu ciągłości.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.