Sąd uznał wniosek Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi o aresztowanie podejrzanego z uwagi na obawę matactwa i zagrożenie wysoką karą. W czwartek Wachowski został zatrzymany przez ABW. Prokuratura zarzuca mu: ( Usiłowanie wyłudzenia 2 mln zł od biznesmena Hassana al Zubaidiego - Irakijczyka, obywatela RP oskarżonego w aferze zbożowej - Wachowski, powołując się na swoje wpływy, miał żądać tej kwoty za pomoc w wyjściu na wolność; ( Usiłowanie wyłudzenia miliona złotych od braci Andrzeja i Zbigniewa Gałkiewiczów za pomoc w zalegalizowaniu ich hal targowych; ( Ukrywanie tajnych dokumentów pochodzących z czasów jego pracy w kancelarii Lecha Wałęsy.
Wachowskiemu grozi do 10 lat więzienia. Zarzuty dotyczące Gałkiewiczów i tajnych dokumentów przedstawiono mu już w 2005 r. Wtedy prokuratura zadowoliła się odebraniem mu paszportu i dozorem policyjnym.
To nowy wątek śledztwa związany z al Zubaidim zadecydował, że prokuratorzy wystąpili z wnioskiem o areszt. Irakijczyk, którego zeznania pogrążyły Wachowskiego, jest również głównym świadkiem jeleniogórskiej prokuratury, która od roku prowadzi śledztwo w sprawie prowokacji, jaką służby specjalne miały przygotowywać w 2003 r. przeciwko wpływowemu prawicowemu politykowi Arturowi Balazsowi.
Jeleniogórska prokuratura uważa Irakijczyka za wiarygodnego świadka. Na podstawie jego zeznań zarzuty przedstawiono kilku osobom (m.in. b. zastępcy komendanta głównego policji ds. CBŚ), część z nich przyznała się do winy.
Z obu śledztw wynika, że odwiedziny Wachowskiego u aresztowanego al Zubaidiego były związane z działaniami służb wobec Balazsa (Wachowski miał nakłaniać Irakijczyka do współpracy z odwiedzającymi go funkcjonariuszami ABW, ci nakłaniali al Zubaidiego do składania zeznań obciążających Balazsa udziałem w aferze zbożowej).
Balazs uważa, że funkcjonariusze nie mogli działać bez politycznego parasola, ale wczoraj nie chciał komentować roli, jaką miał w tym odegrać Wachowski.
Tymczasem al Zubaidi opowiedział "Gazecie" o dziwnych propozycjach, jakie miał usłyszeć z ust Wachowskiego jeszcze przed swoim aresztowaniem. - Pewnego dnia umówił się ze mną i mówi: "Słuchaj, ty masz wpływy w irackiej ambasadzie. A ja mogę załatwić zaproszenie dla Saddama Husajna na 20-lecie przyznania Nobla Wałęsie. Oni w zamian mogliby spowodować, by Irak oddał Polsce dług". Nie traktowałem tych gadek poważnie. Ale on naciskał, prosił, abym pojechał do ambasady. Tam mnie wyśmiali. A Wachowski wciąż pytał, czy dostanie procent od tej transakcji".