Karne punkty za stringi w szkole

Strój ucznia "musi być estetyczny, czyli zakrywający ramiona i brzuch; w czasie upałów spodnie i spódnice nie krótsze niż do kolan". Obuwie: "bezpieczne, niewysokie obcasy, bezwzględny zakaz chodzenia w szpilkach". Fryzury: "tradycyjne"

To fragmenty regulaminu bydgoskiego Zespołu Szkół nr 5, w którym rada pedagogiczna szczegółowo określiła "wymagania dotyczące wyglądu ucznia". Kolczyki: "noszone tylko w uszach - w jednym uchu jeden kolczyk, zakazane noszenie dużych kolczyków i ekstrawaganckiej biżuterii". Manicure: "bez dużych sztucznych paznokci i jaskrawych lakierów". Kolor włosów: "u dziewcząt naturalny lub do niego zbliżony, chłopcy nie mogą farbować".

W regulaminie są też zakazy: niszczenia mienia, używania komórek (nawet jako kalkulatorów) i odtwarzaczy MP3, żucia gumy, jedzenia czy picia na lekcji, przeklinania, palenia papierosów, stosowania używek. Za przewinienie uczeń dostaje punkty karne.

Maciej Jasiński, zastępca dyrektora gimnazjum i liceum: - Uczeń rozpoczyna rok z bazą 100 pkt. Za złe zachowanie punkty są odejmowane, za wzorowe - dodawane. Od końcowej sumy zależy ocena ze sprawowania. Jeśli zauważamy coś niepokojącego, wzywamy ucznia na rozmowę albo informujemy rodziców. Nie chodzi o bezmyślne karanie. Regulamin to instrument do szybkiego i skutecznego reagowania.

Najsurowiej karane jest "pozostawanie pod wpływem używek" - minus 50 pkt. Za znęcanie się nad kolegami można stracić ich 30. Ściąganie, podrabianie zwolnień, kłamstwo, kradzież - to minus 20 pkt, za palenie odejmują 10 pkt. "Brak szacunku wobec innych", wulgaryzmy, używanie komórki czy odtwarzacza MP3 - minus 2 pkt. Za 20 pkt karnych uczeń zostanie ukarany naganą wychowawcy, za minus 50 pkt - naganą dyrektora. Po niej można zostać wyrzuconym ze szkoły.

Straty można odrobić, otrzymując pochwałę od nauczyciela (plus 2 pkt) i "stosując się do wymogów szkolnych" - plus 10 w ciągu semestru.

Nauczyciele i rodzice są zadowoleni. - Polepszyła się też komunikacja z rodzicami. Kiedy mama przyjdzie i będzie bronić swojego dziecka, twierdząc, że to anioł w ludzkiej skórze, pokażemy jej zeszyt z punktami i dokładnym opisem przewinienia - mówi dyr. Jasiński.

Uczniowie oficjalnie chwalą zakazy. - Jest porządek. Rodzice są zadowoleni - mówi Sylwia Trochym z III klasy. Paulina Karska, koleżanka z ławki Sylwii: - Nikt się nie odważy przyjść z gołym pępkiem czy z trzema kolczykami.

Maksim Stawski, licealista: - Są jasne kryteria. Nikt nie zarzuci wychowawcy, że ocenił kogoś według swego uznania. Trzeba się zastanowić, zanim coś się powie czy wybierze ciuchy do szkoły. Moja koleżanka przyszła na lekcje w wystających zza spodni stringach i zarobiła pięć punktów karnych. Więcej tego nie zrobiła.

Anonimowo uczniowie mówią co innego. Licealistka z II klasy: - Paranoja, żeby nauczyciel mówił mi, w jakiej mam chodzić spódniczce, albo wybierał kolor włosów. Jak w państwie totalitarnym. Gimnazjalista, 15-latek: - Dalej palimy papierosy w lasku przy szkole i ściągamy na lekcjach. Ale z ciuchami i komórkami się uspokoiło.

Rygorystyczny regulamin obowiązuje od września. W wielu punktach jest zbieżny z programem "Zero tolerancji", który do szkół chce wprowadzić minister edukacji Roman Giertych (zapowiedział to w ub. tygodniu). - Bardzo mnie cieszy przykład bydgoskiej szkoły - mówi wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski. - To dowód na to, że polskie środowiska szkolne same domagają się zmian i przywracają normalny, naturalny stan rzeczy. Mądra dyrekcja, mądre grono pedagogiczne świetnie odczytali znaki czasu i sami podjęli potrzebne działania.

- W całej burzy wokół zaostrzania regulaminu w szkołach ważne jest, skąd przychodzą zmiany - uważa Dariusz Chętkowski, nauczyciel i wychowawca z Łodzi, autor książki "Z budy. Czy spuścić ucznia z łańcucha?". - Jeśli, tak jak jest w tym przypadku, regulamin ustalają nauczyciele, konsultują to z rodzicami i samorządem szkolnym, uczniom łatwiej jest go zaakceptować. Nie mają wrażenia, że ktoś obcy, z przysłowiowej Warszawy, chce założyć im kaganiec i ograniczyć wolność. Założenia programu ministra Giertycha są, przynajmniej częściowo, dobre. I młodzież się z nimi w dużej mierze zgadza. Problem w stylu ich wprowadzenia przez MEN, bez konsultacji z młodzieżą i z autorytetami. Tutaj popełniono błąd.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.