Kreml zwalcza ekstremistów, czyli opozycję

Moskwa szykuje się do roku wyborczego. Pierwszą ofiarą rozpoczynającej się właśnie walki z politycznym radykalizmem jest rosyjski obrońca praw Czeczenów

Sąd Najwyższy Rosji zatwierdził właśnie wyrok sędziów z Niżnego Nowgorodu, którzy w październiku 2006 r. zdelegalizowali tamtejsze Towarzystwo Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej. Powodem zamknięcia Towarzystwa był wydany pół roku wcześniej wyrok dwóch lat łagru za ekstremizm dla założyciela organizacji Stanisława Dmitrijewskiego.

Głównym przewinieniem Dmitrijewskiego było wydrukowanie apeli przywódców czeczeńskiego podziemia Asłana Maschadowa oraz Ahmeda Zakajewa w czasopiśmie Towarzystwa "Prawozaszczita".

Sędziów nie przekonały argumenty, że zabity później przez Rosjan Maschadow apelował w opublikowanym liście o pokój z Rosjanami. - Za pisanie o szansach pokoju w Czeczenii skazano mnie z artykułów kodeksu o wzniecaniu waśni narodowościowych i religijnych oraz za ekstremizm - tłumaczy nam Dmitrijewski.

Zgodnie z przyjętą latem 2006 r. nowelizacją ustawy o walce z ekstremizmem Towarzystwo powinno samo wyrzucić skazanego Dmitrijewskiego z zarządu i wybrać sobie nowego szefa. Członkowie organizacji nie podporządkowali się jednak decyzjom sądów i do dziś pracują jako nieformalna agencja prasowa informująca o wydarzeniach w Czeczenii. Choć zamknęli swą stronę internetową, nadal rozsyłają e-mailowe biuletyny od swych korespondentów z rosyjskiego Kaukazu.

- Towarzystwo zniszczono w zgodzie z literą prawa. Ale taka interpretacja jakiejkolwiek ustawy jest sprzeczna z konstytucją - mówi Lew Ponomariow z organizacji Za Prawa Człowieka. - Musimy protestować, bo wkrótce władza weźmie się za większych i bardziej znanych przeciwników.

Jesienią Ponomariow sam przesiedział trzy dni w areszcie za ekstremizm, który w jego wypadku oznaczał demonstrowanie bez zezwolenia władz pod pomnikiem ofiar stalinizmu niedaleko gmachu Federalnej Służby Bezpieczeństwa na moskiewskiej Łubiance.

Z kremlowskim pojmowaniem ekstremizmu nie zgadza się kilkanaście międzynarodowych organizacji praw człowieka, które napisały do prezydenta Władimira Putina z prośbą o powstrzymanie delegalizacji Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej. Pod apelem podpisał się m.in. laureat pokojowego Nobla Elie Wiesel.

-Teraz możemy liczyć tylko na szybkie rozpatrzenie naszej apelacji w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu - mówi adwokatka Towarzystwa Anna Stawicka. Rosja dotychczas podporządkowywała się wszystkim wyrokom Trybunału.

Dmitrijewski i jego organizacja to pierwsze ofiary nowych przepisów o walce z ekstremizmem w Rosji. Walka ta zdaniem obserwatorów jedynie nabierze tempa, im bliżej będzie do wyborów parlamentarnych w grudniu tego roku i wyborów prezydenckich wiosną przyszłego roku.

Choć Putin ma obecnie blisko 80-proc. poparcie, to władza dmucha na zimne i nie chce dopuścić do masowych demonstracji w przededniu wyborów. Prokremlowscy deputowani wnieśli w ub. tygodniu w Dumie projekt ustawy pozwalajacej sądom na wprowadzenie zakazu wszelkich demonstracji na dwa tygodnie przed wyborami oraz po nich, jeśli "organy porządkowe dostrzegą groźbę ekstremizmu".

Wprawdzie zwyczajem rosyjskiej Dumy kontrowersyjny projekt wycofano od razu "do dopracowania", ale niezależny deputowany Władimir Ryżkow nie wątpi, że zakaz demonstracji zostanie wkrótce uchwalony. - Takie projekty ustaw nie pojawiają się bez wiedzy urzędników Kremla i nie giną bez ich przyzwolenia - mówi.

- Dzięki planowanym przepisom ekstremistą będzie nie tylko ten, kto rozpowszechnia, ale też ten, kto tylko posiada materiały ekstremistyczne - kreśli czarne wizje rosyjski prawnik Władimir Adamow. - Wystarczy wtedy podrzucić ulotkę i kandydat po decyzji posłusznego sądu wylatuje z wyborów.

Straszenie ekstremistami oraz wrogami zewnętrznymi nie budzi żadnych podejrzeń u większości Rosjan, którzy chętnie kupują państwową propagandę serwowaną im przez publiczne oraz komercyjne kanały TV. Takim przykładowym straszakiem dla rosyjskiej publiki jest pomarańczowa rewolucja na Ukrainie przedstawiana jako - z trudem dziś przezwyciężany - chaos, który powstał przy udziale nieodpowiedzialnych radykałów oraz "sił zewnętrznych".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.