Czy Rosja ma dość czeczeńskiego namiestnika Ramzana Kadyrowa

Prokuratura Rosji bada, czy za zabójstwem Anny Politkowskiej może stać czeczeńska milicja - ogłosił wczoraj Paul Steiger z Komitetu Obrony Dziennikarzy.

Paul Steiger, który jest redaktorem "Wall Street Journal", powołał się na rozmowy w rosyjskim MSZ, gdzie delegację międzynarodowego Komitetu Obrony Dziennikarzy (CPJ) ogólnikowo zapoznano ze stanem śledztwa w sprawie morderstwa Anny Politkowskiej.

Wedle relacji Steigera rosyjscy dyplomaci wskazali na milicyjnych oficjeli z Czeczenii jako na podejrzanych w sprawie morderstwa dziennikarki "Nowej Gaziety". - Poinformowano nas, że to jest jeden z wątków śledztwa - powiedział wczoraj Steiger. Wiadomość o podejrzanych milicjantach zawojowała niezależne rosyjskie media, choć wkrótce potem rosyjski MSZ i prokuratura ją dementowały i tłumaczyły, że nie zdradziły zachodniej delegacji żadnych tajemnic śledztwa. Pojawiły się hipotezy o "błędach w tłumaczeniu".

Choć śledztwo w sprawie najgłośniejszego morderstwa ostatnich lat wzbudza ogromne zainteresowanie prasy w Rosji, prokuratura dotychczas nie zdradzała szczegółów. Również redakcja "Nowej Gaziety", w której pracowała Politkowska, zdecydowała się na nieujawnianie ewentualnych przecieków ze śledztwa i współpracuje z rosyjskimi prokuratorami w swym śledztwie dziennikarskim dotyczącym morderstwa. - Mogę tylko powiedzieć, że już wykluczyliśmy hipotezę o zemście rosyjskich nacjonalistów - mówił niedawno Dmitrij Muratow, redaktor naczelny "Nowej Gaziety".

Anna Politkowska bezkompromisowo opisywała zbrodnie rosyjskiej armii oraz prokremlowskich Czeczenów. Demaskowała zasady "stabilizacji", którą wprowadza w republice jej premier Ramzan Kadyrow wymuszający posłuszeństwo torturami, porwaniami przeciwników oraz zastraszaniem cywilów. Niezależni obserwatorzy już w dniu śmierci dziennikarki mówili, że zabójstwo Politkowskiej mogli zlecić ludzie z otoczenia Kadyrowa - w zemście lub dla odstraszenia innych krytyków reżimu.

Jeśli informacje o śledztwie skierowanym przeciw czeczeńskiej milicji są prawdziwe, to wskazywałyby, że Kreml może naruszyć warunki paktu z Kadyrowem, który w zamian za lojalność otrzymał swobodę w walce z przeciwnikami. Z Kremla dochodzą sygnały, że Moskwa coraz bardziej niepokoi się rosnącą - i wykraczającą poza granice Czeczenii - bezkarnością czeczeńskiego watażki.

Coroczne wizyty CPJ w Rosji zwykle kończą się ostrą krytyką władz za ślimaczące się śledztwa w sprawie zabójstw i pobić dziennikarzy, które - jak mówi Steiger - tworzą w Rosji atmosferę bezkarności.

Obrońcy praw człowieka w Czeczenii doznali wczoraj dotkliwej porażki. Rosyjski sąd najwyższy nie uchylił decyzji sądu w Niżnym Nowgorodzie o rozwiązaniu Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej. - Będziemy się odwoływać do Strasburga - zapowiada szef towarzystwa Stanisław Dmitrijewski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.